Norwegia 2024
Lubniewice 2023
Amsterdam 2023
Bornholm 2023
Lofoty 2022
Chorwacja 2019
Szkocja - Islandia 2019

Po co mi Bóg? cz. II – Co to jest PRAWDA?


Zdaje się chyba jednak, że może lepiej jest i że trzeba dla ocalenia prawdy poświęcić nawet to, co jest nam bardzo bliskie – zwłaszcza jeśli się jest filozofem; bo gdy jedno i drugie jest drogie, obowiązek nakazuje wyżej cenić prawdę [aniżeli przyjaciół].

Arystoteles: ETYKA NIKOMACHEJSKA (Daniela Gromska, Tłum.). Wydawnictwo PWN (1982)

Trzeba to powiedzieć — odparłem — chociaż mówić mi trudno; tak bardzom od dziecka nawykł lubić Homera i czcić. A zdaje się, że to on jest pierwszym nauczycielem i wodzem tych wszystkich pięknych tragików. Ale nie należy człowieka cenić więcej niż prawdę […]

Platon: PAŃSTWO (Władysław Witwicki, Tłum., s 188). Fundacja Wolne Lektury, https://wolnelektury.pl/media/book/pdf/platon-panstwo.pdf

Amicus Plato, sed magis amica veritas.
Platon przyjacielem, lecz większą przyjaciółką prawda.

Średniowieczna sentencja przypisywana Arystotelesowi, najprawdopodobniej jako parafraza wyżej wspomnianego cytatu z ETYKI NIKOMACHEJSKIEJ. Popularność zyskała również dzięki Miguelowi de Cervantesowi, który włożył ją w usta, a ściślej w treść listu Don Kichota do Sancho Pansy.

Rzekł do Niego Piłat: «Cóż to jest prawda?»

J 18, 38

A zatem czym jest prawda?

W METAFIZYCE w IV księdze Arystoteles pisze tak:

Otóż stwierdzać, że byt nie jest i że nie-byt jest, to jest fałsz; a stwierdzać, że byt jest i że nie-byt nie jest, to jest prawda.

jak również pisze i to:

Tyle wystarczy powiedzieć o tym, że przekonaniem najpewniejszym ze wszystkich będzie to, iż zdania sprzeczne nie są zarazem prawdziwe, jak również o tym, jakie są konsekwencje i racje poglądu przeciwnego. Skoro zaś niemożliwe, by prawdziwe były wypowiedzi sprzeczne o tym samym, to jasne, że niemożliwe też, by przeciwieństwa występowały zarazem w tym samym. Z pary bowiem przeciwieństw jedno jest brakiem […], A brak jest negacją czegoś, co należy do określonego rodzaju.

Parmenides z Elei pisał podobnie o bycie, acz dwa wieki wcześniej:

Trzeba to mówić i pojąć: BYT jest, albowiem jest byciem, NICOŚĆ natomiast nie jest. To radzę tobie rozważyć

B 6 28 DK, por. Wesoły, M. (2001) Parmenides z Elei – physikos. Przegląd Filozoficzny – Nowa Seria, 10(2), 38.

Św. Tomasz z Akwinu na podstawie definicji Arystotelesa, nie bez wpływu Izaaka Izraeli, jak również Awiceny, oraz Św. Augustyna, dopełnia klasyczną definicję prawdy w następujący sposób:

Veritas est adaequatio rei et intellectus.
Prawda jest zgodnością rzeczy i intelektu

Św. Tomasz z Akwinu: Suma teologiczna I, p. 16, a. 1

Jest to najprawdopodobniej najbardziej znana postać klasycznej definicji prawdy. Ja na swój użytek posługuję się lekko zmodyfikowaną postacią tej klasycznej definicji. Dla mnie prawda to:

Sąd, opis rzeczywistości zgodny z rzeczywistością.

Niewątpliwą zaletą klasycznej, korespondencyjnej koncepcji prawdy jest jej intuicyjność i zdroworozsądkowość, a także jej użyteczność sprawdzająca się od czasów starożytnych, aż do dziś. Koncepcje nieklasyczne zaczęły się pojawiać dopiero w XIX wieku, zatem zasadniczo cały wcześniejszy dorobek naukowy wynikał z przekonania, że rzeczywistość jest zewnętrzna względem naszego rozumu, chociaż pewne zmiany w optyce zaczęły się wcześniej, bo już od myśli Kartezjusza, silnie zarysowały się w tzw.; Przewrocie Kopernikańskim Kanta, następnie Schopenhauer w swoim dziele Świat jako wola i przedstawienie pisze na początku pierwszej księgi: Die Welt ist meine VorstellungŚwiat jest moim wyobrażeniem przenosząc środek ciężkości z obiektywnej rzeczywistości na wewnętrzne postrzeganie jednostki. Pytanie, czy słusznie? Czy prawda w takim środowisku ma jeszcze rację bytu? Nieklasyczne koncepcje prawdy, przynajmniej niektóre, wydają się z zadowoleniem żeglować w tej właśnie optyce, zwłaszcza, że klasyczna koncepcja prawdy nie jest wolna od pewnych ograniczeń, ale relatywnie, w mojej opinii, ma ich ciągle najmniej ze wszystkich popularnych koncepcji.

Głównym ograniczeniem tej koncepcji jest trudność wynikająca z ograniczeń naszego poznania, z dostępu do rzeczywistości, ponieważ rzeczywistość poznajemy zmysłami, a to, co nie da się poznać zmysłowo poznajemy interpretując myśli kłębiące się w naszych głowach. Znów myśli nasze podlegają ograniczeniom zależnym od sprawności ich opisu za pomocą języka. Kłopot w tym, że zarówno nasze zmysły jak i nasz mózg nie są doskonałe, a zatem nasze sądy, zbudowane na podstawie sygnałów z organów mających wyraźne ograniczenia, nie wiemy tak do końca, czy są prawdziwe, czy fałszywe, bo są jedynie w naszej głowie, a rzeczywistość jest na zewnątrz nas. Nie zmienia to faktu w mojej opinii i wbrew Schopenhauerowi, że rzeczywistość jest i jest zewnętrzną względem naszego umysłu i potencjalnie opis tej rzeczywistości zgodny z rzeczywistością istnieje. Co nie znaczy, że będziemy mieć pewność absolutną, że jakikolwiek nasz opis rzeczywistości jest prawdziwy. Nawet jeśli w istocie będzie prawdziwy, będzie prawdą. A jednak za tą intuicją, że istnieje właściwy opis rzeczywistości najczęściej podąża nauka ze swoją metodą naukową i słusznie. bo podążając za koncepcjami nieklasycznymi prawdy problemów z opisem rzeczywistości wcale nie ubywa, a wręcz przeciwnie.

Pierwszą znaczącą koncepcją nieklasyczną prawdy jest koncepcja PRAGMATYCZNA. W tej koncepcji prawdą jest to, co jest użyteczne w praktyce, co przyczynia się do osiągania sukcesów w realnym świecie. Prawda nie jest czymś stałym i absolutnym, lecz dynamicznym procesem, który rozwija się poprzez doświadczenie i działanie w zmieniających się warunkach. I to właśnie podlega największej krytyce tej koncepcji, otóż zarzuca się jej subiektywizm, bo coś, co jest korzystne i użyteczne dla jednych grup, czy jednostek społecznych, może nie być wcale korzystne dla innych. Kolejnym zarzutem jest płynność granicy między prawdą a fałszem wynikająca również z kryterium korzyści i użyteczności. Można bowiem sobie wyobrazić pewne przekonania, które mogą przynosić korzyść określonym grupom, czy jednostkom, będąc z gruntu fałszywymi opisami rzeczywistości. W tej koncepcji również trwałość prawdy się rozmywa jako, że jest zależna od kryterium użyteczności, które z kolei jest bardzo szerokim pojęciem bez wyraźnych kryteriów definiujących, czym jest sama użyteczność. Nie trudno zauważyć, że w konfrontacji z klasyczną koncepcją prawdy, pragmatyczna koncepcja nie rozwiązuje problemów klasycznej koncepcji prawdy, a jeszcze ich przymnaża. Zasadniczo trzeba byłoby uznać, że praktyczniejsza w stosunku do pragmatycznej koncepcji prawdy jest ciągle klasyczna koncepcja tejże 😀 …

Kolejną znaczącą nieklasyczną koncepcją prawdy jest koncepcja KOHERENCYJNA. Zakłada ona spójność poszczególnych twierdzeń, czy też sądów z całością przekonań w ramach określonego systemu przekonań. Prawdziwe jest to, co jest wewnętrznie spójne – skądinąd słuszny postulat, który zakłada niesprzeczność wewnętrzną prawdy, podobnie jak w koncepcji klasycznej Arystotelesa, to jednak nie potrzebując korespondowania z rzeczywistością, a z uznaniowo przyjętym systemem przekonań, a ściślej odwołując się do relacji wewnątrz tego systemu, można sobie wyobrazić, iż z tego powodu taki system będzie wewnętrznie spójny również w ramach ogólnej koncepcji fantastycznego, wymyślonego na potrzeby na przykład literatury, świata. Nijak odnoszącego się do rzeczywistości, a po mimo tego zasadniczo winny byłby uznania za prawdę. Inną dyskredytującą tę koncepcję w moich oczach wadą jest to, że może ona prowadzić do relatywizmu. Można bowiem sobie wyobrazić, że sądy ze sobą sprzeczne, ale w ramach różnych systemów przekonań, będą musiały być uznane, w kontekście tej koncepcji prawdy, wszystkie za prawdziwe. A to prowadziłoby do na przykład; uznania jednego człowieka za winnego, a innego człowieka za niewinnego, jakiegoś, tego samego, czynu karalnego, jeśli wykazałoby się, że jeden z nich reprezentował inny system przekonań i nim był motywowany. Sprawiedliwość nakazywałaby uwzględnienie tego stanu rzeczy. Problemem również jest mierzalność koherencji, bo co to znaczy, że sąd jest wystarczająco koherentny, by być włączony jako prawda w ramach określonego systemu przekonań? Problemem jest też ewolucja samego systemu przekonań, gdzie również można sobie wyobrazić sytuację, że jakieś sądy z różnych powodów przestają być z tym systemem spójne i muszą wypaść z tego systemu przekonań. Znów się okazuje, że mniej wad ma i jest ciągle bardziej użyteczniejszą klasyczna koncepcja prawdy.

Kolejną nieklasyczną koncepcją prawdy jest koncepcja KONSENSUALNA, która zakłada uzgadnianie prawd w dyskursie w warunkach idealnej komunikacji, tj. pozbawionej przymusu, wolnej, w warunkach równości podmiotów tegoż dyskursu, otwartości i dążeniu do konsensusu. Niestety nie trudno sobie wyobrazić, że w takim konsensualnym dyskursie za prawdę może być uznany fałszywy sąd, jeśli wszyscy uczestnicy dyskursu się na to zgodzą. Prawda w tej koncepcji nie jest obiektywna i stała, a raczej negocjowana i podlega relatywizacji. Krytyka tej koncepcji polega również na tym, że bardzo trudno uwierzyć w zastosowanie idealnych warunków komunikacji w świecie, gdzie rządzą różne idee i interesy. Podobnie jak koncepcja koherencyjna, również koncepcja konsensualna może w ogóle nie odnosić się do rzeczywistości, jeśli taka będzie wola uczestników dyskursu i osiągniętego w nim konsensusu. Zmienność prawdy i brak jej ostateczności, kolejny raz kieruje mnie ku koncepcji klasycznej, która wyraźnie jawi się mi jako trwały mało podatny na zmianę, zewnętrzny drogowskaz prowadzący ku rzeczywistej wiedzy. Koncepcja konsensualna w mojej opinii jest jeszcze mniej praktyczna niż koncepcja koherencyjna, bo ta druga przynajmniej szukała jakieś spójności, a w koncepcji konsensualnej, jeśli ogół uczestników dyskursu w drodze negocjowanego konsensusu się zgodzi, to za prawdę może być uznana również jakaś aberracja poznawcza.

PERFORMATYWNA koncepcja prawdy, zakłada performatywność aktów wypowiedzi. Sprawczość w ustanawianiu nowych rzeczywistości po takich aktach. Trudno nie zauważyć, że tak się czasem dzieje na przykład w urzędach stanu cywilnego, gdzie zdanie; Ogłaszam Was mężem i żoną, tworzy nową i prawdziwą rzeczywistość, czy też w aktach religijnych, w których słowa; Chrzczę ciebie w imię… tworzy nową rzeczywistość już li tylko normatywnie dla nowego członka wspólnoty i nierzadko też i dla samej wspólnoty. Nie mniej jako koncepcja aspirująca do miana uniwersalnej, ta koncepcja jest niszowa, wąska i ograniczona. A ponadto zależna jest od kontekstu, gdzie jakiś akt w określonych warunkach może być performatywny, a w innych już takim nie będzie. Znów się okazuje, że wadą kolejnej koncepcji prawdy jest jej podatność na relatywizację, ponieważ nie musi akt performatywny, by zaistnieć i zmienić rzeczywistość, korespondować z rzeczywistością, nie musi być też wewnętrznie spójny, w ramach jakiegoś systemu przekonań. Choć zasadniczo trudno by było sobie wyobrazić w praktyce, by taki akt, był usytuowany poza uznanym system przekonań i wartości, ale potencjalnie wcale takim być nie musi… Zatem trudno mi uznać tę koncepcję za koncepcję realnie konkurującą z klasyczną koncepcją prawdy.

Pominę świadomie pewną chronologię koncepcji i przejdę przed omówieniem DEFLACYJNEJ koncepcji prawdy, która wydaje mi się dość interesująca, do koncepcji prawdy RELACYJNEJ. Koncepcja ta zakłada duży relatywizm i subiektywizm. Prawda w tej koncepcji nie jest absolutnym, czy obiektywnym stanem, ale raczej właściwością wynikającą z relacji między zdaniem a innymi czynnikami, takimi jak kontekst, kod kulturowy i językowy, system wartości itd… To samo zdanie raz będzie prawdziwe, a raz będzie fałszywe zależnie od… No właśnie od czego? Nie ma wyraźnego kryterium decydującego o tym, co jest w tej koncepcji prawdą, a co nie. Raczej będzie to zależeć od siły moderatorów ogólnego wywierania wpływu na opinię społeczną. Bardzo niebezpieczna tendencja jednej z młodszych koncepcji. W pewien sposób dowolnie i nie zawsze będzie ona próbowała dokonać syntezy korespondencyjnej koncepcji prawdy i koherencyjnej koncepcji prawdy. Może też kierować się przesłankami pragmatycznej koncepcji prawdy, jej użytecznością społeczną, czy też tylko dla wąskiej grupy moderatorów. Dla przykładu zdanie: W XXI wieku tolerancja jest cechą pozytywną., będzie raczej prawdziwe w kontekście zachowań homoseksualnych i raczej fałszywe w kontekście zachowań np. kazirodzkich. Po mimo tego, że w jednym i drugim przypadku możemy mieć do czynienia z wolną wolą dwojga dorosłych ludzi. Nie jest jasne i stałe kryterium dlaczego raz to zdanie będzie uznane za prawdziwe, a raz za fałszywe. Tak więc, odrzucam tę koncepcje prawdy, która w mojej opinii mało ma wspólnego z prawdą jakąkolwiek, ponieważ może być instrumentalnie wykorzystywana do wywierania wpływu na społeczności. Brak jej uniwersalności, natomiast zyskuje na skomplikowaniu w złożoności relacyjnej, a przede wszystkim cechuje się wyjątkową uznaniowością, co do kryteriów decydujących o tym, co jest prawdą, a co nią nie jest.

Zapewne więcej jest koncepcji prawdy, ja jednak nie jestem profesorem, by znać wszystkie. Nie wytwarzam wiedzy. Jestem, jak wielu, jedynie konsumentem wiedzy już wytworzonej. W moim jednak interesie jest być uważnym obserwatorem rzeczywistości, bo uwaga chroni przed kosztownymi błędami, co staram się czynić na miarę moich talentów i możliwości intelektualnych. A co wydaje mi się ważne i użyteczne dla mnie, staram się też powiedzieć innym, ku ich potencjalnemu pożytkowi.

Nikt jednak nie zwolni nikogo z potrzeby samodzielnego odkrywania natury świata.

Można w życiu skupić się na gromadzeniu wrażeń, zaszczytów, atencji, majątku, można też się upijać odcinając się od rzeczywistości, ostatecznie jednak rzeczywistość jest i reguły w niej obowiązujące, po mimo naszych ucieczek, odwracania wzroku, braków w wykształceniu, zabieganiu, raczej nas dosięgną prędzej, czy później. Czasem może to być bardzo bolesne. Wydaje mi się, że lepiej być świadomym i uważnym, niż pijanym i ślepym. Bo jeśli jest tak, że Boga nie ma to niestety Vanitas vanitatum et omnia vanitas, a jeśli Bóg w istocie jest, to pamiętając o śmierci (Memento mori) jest szansa na to, by zyskać wiele, by zyskać szczęśliwą wieczność dzięki Bogu. Taką żywię nadzieję…

Po tej krótkiej dygresji wracam do omówienie przedostatniej w moim zestawieniu koncepcji prawdy. Koncepcji DEFLACYJNEJ. Dość technicznej, acz bywa, że bardzo użytecznej z punktu widzenia nauki. Przede wszystkim, podobnie jak klasyczna koncepcja prawdy, zakłada ona korespondencyjność z rzeczywistością, choć nie widzi potrzeby szukania głębszych sensów filozoficznych i istotnych złożoności w samej prawdzie. Raczej to termin techniczny, który samoistnie jest wyrażany w potwierdzeniu lub negacji jakiś sądów. Koncepcja ta wychodzi z założenia, że powiedzenie, iż; Zdanie to jest prawdziwe nie wnosi niczego do samej treści zdania. W klasycznym z punktu widzenia tej koncepcji zdaniach; Śnieg jest biały. i Zdanie „śnieg jest biały” jest prawdziwe. zasadniczo wyrażają to samo. To podejście w miarę dobrze sprawdza się w logice, acz ograniczenie prawdy tylko do wymiaru technicznego, niekoniecznie jest podejściem właściwym, ponieważ bogactwo prawdy w jej aspekcie wywierającym wpływ na duchowość, kulturę, sztukę, porządek społeczny i w wielu innych aspektach jest znacznie bardziej złożone i zadziwiające.

Na koniec zostawiłem sobie SEMANTYCZNĄ KONCEPCJĘ PRAWDY. Bardzo znaczącą teorię stworzoną przez Polaka – Alfreda Tarskiego. Alfred Tarski nie był sensu stricto deflacjonistom, ale był logikiem i matematykiem, który swoją koncepcją wywarł wpływ na wiele różnych dziedzin nauki, ponieważ zdolność do formalnego definiowania prawdy w jego semantycznej koncepcji w precyzyjny sposób uczyniła tę koncepcję kluczowym narzędziem w analizie języków formalnych, modelowaniu logicznym oraz weryfikacji matematycznej i informatycznej. Mało powiedzieć, że systemy AI też na niej bazują. W założeniu chciał on pogodzić intuicyjność rozumienia wynikającą z klasycznej koncepcji prawdy z precyzją i niesprzecznością w formalnych systemach logicznych. Jego SCHEMAT T (nazwany tak od nazwiska twórcy) Zdanie 'P’ jest prawdziwe wtedy i tylko wtedy, gdy P ilustruje semantyczne rozumienie prawdy w jego ujęciu. Definicja ta ma zastosowanie głównie do języków formalnych, gdzie Tarski chciał unikać paradoksów logicznych, takich jak; To zdanie jest fałszywe. W jego koncepcji przy użyciu metajęzyka, czyli języka drugiego (wyższego) rzędu opisującego zdania w języku przedmiotowym, to zdanie będzie uznane za błędnie skonstruowane ponieważ prowadzi do paradoksu, gdzie uznanie tego zdania za prawdziwe kazałoby uznać jego fałszywość, a uznanie tego zdania za fałszywe kazałoby uznać jego prawdziwość. Jest to tak zwany paradoks kłamcy. Dzięki wprowadzeniu metajęzyka unika się takiego paradoksu, co nie jest możliwe w klasycznej koncepcji prawdy i również w innych koncepcjach.

Artykuł objętościowo się rozrósł, ale z punktu widzenia poszukiwacza prawdy o Bogu jest on w mojej opinii dość istotny jeśli zależy nam na rozumieniu fenomenu Boga. Moja metoda nie jest niestety drogą prywatnego objawienia, a szkoda, bo było by krócej. Moja droga jest drogą rozumu (mam nadzieję 😀 ), przez to jest drogą długą i wyboistą, ale na moje szczęście dość ekscytującą również. Nie jestem zawodowym „wykształciuchem”, ale mam potrzebę wiedzieć, więc wykorzystuję wszystko, co mogę i tak jak mogę i potrafię, by się dowiedzieć jak jest?. A prawda jest w tym wszystkim jednym z kluczowych elementów.

Kolejnymi są wiedza i wiara. Z mojego doświadczenia i obserwacji mojego otoczenia wynika, że świadomość tego, czym jest wiedza i wiara niekoniecznie jest powszechną i właściwą, dlatego w następnej części artykułu zajmę się dookreśleniem, czym jest wiedza i czym jest wiara i relacjami jakie między nimi zachodzą.

2023-01-06 | Autor: Matusiak Jarosław

Wstecz
Norwegia 2024
Lubniewice 2023
Amsterdam 2023
Bornholm 2023
Lofoty 2022
Chorwacja 2019
Szkocja - Islandia 2019